Tytuł nie jest ważny Songtext
Słuchaj, słuchaj...2005...Rap Eskadra.
Miał rodzinę, miał dom, wszystko o czym marzył.
Widział wszystkie strony świata malowane jak obrazy.
Skończył szkołę, zdał maturę, wkońcu przyszedł czas na studia.
Kochał to życie, choć droga czasem była trudna.
Zamykał oczy, nie patrzył na zło tego świata.
Zatykał uszy, bo nie chciał słyszeć o tych czasach.
Zrobił magistra, po starzu witali go w firmie.
Poznał dziewczynę i założył z nią rodzinę.
Awansował z roku na rok, wziął duży kredyt.
Zbudował dom, niektórzy nie mogli uwierzyć.
Pracował ciężko, by bliskim stworzyć dom ich marzeń.
Starał się bardzo, nie szukał niepotrzebnych wrażeń.
Dbał o najbliższych i dla rodziny robił wszystko.
Wygrywał z życiem, które jest kiepskim wizażystą.
Tego dnia był uśmiechnięty, nikt nie widział, by się smucił.
Było piękne popołudnie, wyszedł i już nie wrócił...
Wyszedł i już nie wrócił...
Nikt nie widział, by się smucił...
Wyszedł i już nie wrócił...
Ona, ona, ona...
Chciała mieć wszystko, chciała mieć na lata spokój.
Marzyła o tym, by łzy jej nie leciały z oczu.
Wstała wcześniej niż zazwyczaj, dzień miał być taki jak zawsze.
Wyszła przed dziesiątą, żeby zacząć swoją pracę.
Telefony, faksy i spotkania w dziwnym miejscu.
Dobiła targu, nagle zakuło ją coś w sercu.
Kilka oddechów, zimna woda no i przeszło.
Budowane coś przez lata w tym momencie nagle pękło.
Widziała to, znała scenariusz dużo wcześniej.
W imię ślepego uczucia postawiła na nieszczęście.
Po pierwsze: to nie ta osoba co wcześniej.
Po drugie: dziś żyje z odciśniętym piętnem.
Dziś wróciła dużo wcześniej, spokój nie znikał z jej twarzy.
Była na wszystko gotowa i wiedziała co się zdarzy.
Wcale nie chciała nic zmieniać. Ona też się dziś nie smuci.
Siedzi spokojnie w fotelu, bo wiedziała, że nie wróci...
Siedzi spokojnie w fotelu, bo wiedziała, że nie wróci...
Była na wszystko gotowa i wiedziała co się zdarzy...
Czarna owca tej historii- to on, takie czasy.
Byli z jednego podwórka, razem chodzili do klasy.
To co jest przyczyną skutku odegrało się w Krakowie.
To był bankiet, który kończył zwykłe szkolenie firmowe.
Ona, on, alkochol, dobry hotel.
Trwało to już cztery lata, dopisz co działo się potem.
Wspólne wyjazdy za miasto, on zostawał w domu sam.
Podczas jednego z wyjazdów razem obmyślili plan.
Miała- grać dalej role i nikomu ani słowa.
Tego dnia miała być sobą, miała też nie panikować.
On zadzwonił, była w pracy, wrócił pare godzin wcześniej.
To ta chwila, to ten moment, chodzi o to samo serce.
Wszystko jest jasne- kto jest kim w tej układance.
Wszystko jest jasne- nikt nie kiwnął nawet palcem.
Siedzi spokojnie w fotelu, o tym wiesz, że się nie smuci.
On już jest na miejscu tego- tego co nie mógł wrócić.
Tego co nie mógł wrócić...
Tego co nie mógł wrócić...
Pytasz jak to? Prosto...Jak jest dobrze, to dobrze tylko jest na niby...
Wciąż to samo...szczęście na nieszczęściach...Nie ma problemów, to nie ma przyczyn, ani uczuć.
Czekam - nie narzekam.
Przyczyny zawsze są, a uczuć nie ma bez zażutów.
Miał rodzinę, miał dom, wszystko o czym marzył.
Widział wszystkie strony świata malowane jak obrazy.
Skończył szkołę, zdał maturę, wkońcu przyszedł czas na studia.
Kochał to życie, choć droga czasem była trudna.
Zamykał oczy, nie patrzył na zło tego świata.
Zatykał uszy, bo nie chciał słyszeć o tych czasach.
Zrobił magistra, po starzu witali go w firmie.
Poznał dziewczynę i założył z nią rodzinę.
Awansował z roku na rok, wziął duży kredyt.
Zbudował dom, niektórzy nie mogli uwierzyć.
Pracował ciężko, by bliskim stworzyć dom ich marzeń.
Starał się bardzo, nie szukał niepotrzebnych wrażeń.
Dbał o najbliższych i dla rodziny robił wszystko.
Wygrywał z życiem, które jest kiepskim wizażystą.
Tego dnia był uśmiechnięty, nikt nie widział, by się smucił.
Było piękne popołudnie, wyszedł i już nie wrócił...
Wyszedł i już nie wrócił...
Nikt nie widział, by się smucił...
Wyszedł i już nie wrócił...
Ona, ona, ona...
Chciała mieć wszystko, chciała mieć na lata spokój.
Marzyła o tym, by łzy jej nie leciały z oczu.
Wstała wcześniej niż zazwyczaj, dzień miał być taki jak zawsze.
Wyszła przed dziesiątą, żeby zacząć swoją pracę.
Telefony, faksy i spotkania w dziwnym miejscu.
Dobiła targu, nagle zakuło ją coś w sercu.
Kilka oddechów, zimna woda no i przeszło.
Budowane coś przez lata w tym momencie nagle pękło.
Widziała to, znała scenariusz dużo wcześniej.
W imię ślepego uczucia postawiła na nieszczęście.
Po pierwsze: to nie ta osoba co wcześniej.
Po drugie: dziś żyje z odciśniętym piętnem.
Dziś wróciła dużo wcześniej, spokój nie znikał z jej twarzy.
Była na wszystko gotowa i wiedziała co się zdarzy.
Wcale nie chciała nic zmieniać. Ona też się dziś nie smuci.
Siedzi spokojnie w fotelu, bo wiedziała, że nie wróci...
Siedzi spokojnie w fotelu, bo wiedziała, że nie wróci...
Była na wszystko gotowa i wiedziała co się zdarzy...
Czarna owca tej historii- to on, takie czasy.
Byli z jednego podwórka, razem chodzili do klasy.
To co jest przyczyną skutku odegrało się w Krakowie.
To był bankiet, który kończył zwykłe szkolenie firmowe.
Ona, on, alkochol, dobry hotel.
Trwało to już cztery lata, dopisz co działo się potem.
Wspólne wyjazdy za miasto, on zostawał w domu sam.
Podczas jednego z wyjazdów razem obmyślili plan.
Miała- grać dalej role i nikomu ani słowa.
Tego dnia miała być sobą, miała też nie panikować.
On zadzwonił, była w pracy, wrócił pare godzin wcześniej.
To ta chwila, to ten moment, chodzi o to samo serce.
Wszystko jest jasne- kto jest kim w tej układance.
Wszystko jest jasne- nikt nie kiwnął nawet palcem.
Siedzi spokojnie w fotelu, o tym wiesz, że się nie smuci.
On już jest na miejscu tego- tego co nie mógł wrócić.
Tego co nie mógł wrócić...
Tego co nie mógł wrócić...
Pytasz jak to? Prosto...Jak jest dobrze, to dobrze tylko jest na niby...
Wciąż to samo...szczęście na nieszczęściach...Nie ma problemów, to nie ma przyczyn, ani uczuć.
Czekam - nie narzekam.
Przyczyny zawsze są, a uczuć nie ma bez zażutów.